Fanpage na Facebooku

niedziela, 18 października 2015

O tym jak Obcy pojawili się w Alpha Centauri

Życie przy Alpha Centauri toczyło się własnym... życiem? Zakładając, że mechanoidy (same określające siebie jako "My") w ogóle żyją. Tak czy inaczej, nadchodziła kolejna era historyczna, „epoka VIII” – tak przynajmniej ogłosił król. Stary dobry król miał formę ogromnego pierścienia – od tysiącleci jego człony okalały równik macierzystej planety robotów, zwanej Kulą. Tam też powstały te przypominające maszyny byty, zrodzone tysiące lat wcześniej, kiedy powierzchnia Kuli była rodzajem wrzącej zupy płynnych metali.
Ale wracając do władcy - co jakiś czas jeden z jego członów przepalał się i funkcję centrali przejmował sąsiedni, podczas gdy ten "zużyty" miał czas na regenerację. Co jakiś czas król opracowywał nową, przełomową technologię, której efektem był skok rozwojowy. Wtedy też ogłaszał nastanie kolejnej epoki. Przykładem może być chociażby możliwość kolonizowania nowych planet (epoka V), czy wynalezienie napędu czasoprzestrzennego (epoka VII).
Czym był zatem najświeższy przełom? Właściwie, to nie do końca wiadomo... ponoć król wyliczył, że mechanoidy napotkają inną formę życia. I w tym właśnie celu statek Duży Szybki Prostokąt miał udać się do nowego układu słonecznego, ochrzczonego jako Odległa Gwiazda.

- Proszę, nie przerywaj – sygnalizował Konserwator. – Opowiadaj dalej.
- Dobrze – odparł Odkrywca. – Tak więc Detektor poinformował mnie, jak wyglądało to nowe ciało niebieskie...
- Już wtedy nie rejestrowałeś obrazu? Myślałem, że to Oni...
- Niee, utraciłem tę umiejętność określony czas wcześniej. Mało istotna sprawa... Tak więc wracając do planety... Naszym rejestratorom ukazała się zielona kraina, która swą barwę zawdzięczała pewnej osiadłej formie życia. Nazwaliśmy ją Zielonymi Bateriami Słonecznymi. Jednak pomimo wielości form, nie mogliśmy nawiązać z nimi kontaktu – istoty te były zbyt zajęte swoimi cyklami chemicznymi, o wiele bardziej złożonymi niż nasze. Z kolei ich sygnały elektryczne miały charakter marginalny – do tego stopnia, że z początku nasze wykrywacze nie rejestrowały w ogóle życia.
- A czy to prawda, że...
- Owszem, tamtejsza atmosfera zawierała ogromne ilości wody, która nie dość, że istniała w postaci wielkich oceanów oraz mniejszych skupisk na lądzie, to jeszcze ustawicznie spadała na nas z nieba w postaci opadów!
- Straszne! Aż mi się uaktywnił obwód obronny – zakomunikował Konserwator. – Jakie dać teraz powłoki? Tytanowe?
- Tak, podwójne. Wracając do mej opowieści, odkryliśmy też budowle. Było ich właściwie niewiele.
- To Oni je zostawili?
- Tak. Weszliśmy do środka jednego z kompleksów - utworzonego z surowej rudy stopów metali i pokrytego złotem... Oni kochają złoto. Tam po raz pierwszy zauważyliśmy wzmożoną aktywność elektryczną. Impulsy pochodziły od małych istot o sześciu odnóżach, szybkich i czujnych form życia. Nie myślących. Tymczasem od początku było wiadomo, że te korytarze musiały skonstruować byty rozumne. I wtedy zobaczyliśmy Ich ciała...
- Żywe?
- Nie. Oni są trochę jak człony naszego króla, zużywają się. Ale jednocześnie nie poddają się całkowitej regeneracji – robią za to coś innego, w środku starych tworzą się nowi. Całość poprzedza przeniesienie części płynów z jednej istoty do drugiej. Nie jest to świadome zwiększanie liczebności jak u nas, lecz wynika z formy wewnętrznego, dzikiego przymusu - w dodatku niedokładnego. Chociażby wiele ciał w krypcie, jak się później okazało, miało ślady płynów inicjujących powstawanie nowej struktury, pomimo tego, że były uszkodzone, a przez to niezdolne do ich wytworzenia nowego życia.
- A co z żywymi?
- Cóż, myśleliśmy, że uciekli. Schowali się przed nami, jednak skrycie nas obserwowali. Wiedzieliśmy o ich obecności, ale nie mogliśmy ich namierzyć. Cieszyłem się, że nie widzę ich cieni jak moi towarzysze. Rejestracja dzikich, chaotycznych przeskoków elektrycznych w ich ośrodkach myślenia była wystarczająco przerażająca. Określony czas później ewakuowaliśmy się, by powrócić do domu. Dopiero wtedy dowiedzieliśmy się... - Że Oni przylecieli do nas....
- Właśnie. Każdy z nas to pamięta. Odkryliśmy Ich, polecieliśmy do Nich... tymczasem w rzeczywistości to oni polecieli do Nas.
- Tak więc widziałeś ich żywych?
- Widziałem? Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem zadowolony, że nie! Ale ci co mogli zarejestrować obraz, mówili o wiotkiej strukturze nasączonych wodą powłok – w dodatku ciągle zmieniających swe położenie. Coś jak połączenie błota, wiru i egzoszkieletu z odrobiną magmy. Co ciekawe, większą część ich ciała okrywała normalna stała materia barwy czarnej – czyżby wygląd ich powłok był straszliwy również dla nich samych? I te Ich sygnały myślowe... podczas, gdy my nie dowiedzieliśmy się o Nich nic, Oni zbadali nas bardzo dokładnie. Gdy statek, którym przylecieli, wylądował, wyszli z naczyniem pełnym wody. Jeden z Nich patrząc prosto na nas swoimi wilgotnymi rejestratorami obrazu, wypił całą zawartość! Taka ilość zabiłaby co najmniej setkę Nas. Dobrze wiedzieli czego się lękamy. Wszyscy rejestrowaliśmy ich myśli – były przepełnione przerażającymi sygnałami. Podczas gdy z każdym określonym czasem rósł nasz strach – rosła także ich pewność siebie. Zaczęli podchodzić do nas coraz śmielej, pokazywać swoją wyższość. Wydobywali z siebie straszliwe zmienne dźwięki, rozpylając przy tym parę wodną. Zresztą, cali w pewnym stopniu nią ociekali, tworząc wokół siebie śmiercionośną chmurę.
Ale najgorsze były ich informacje, zawiłe i pełne nieścisłości. Podczas gdy komunikowali jedną czynność, robili inną - ich sprzeczne zachowania były nie do przewidzenia. Co rusz wydawali z siebie dźwięki o wysokiej częstotliwości, kiedy nasze systemy nie mogły określić ich logiki wypowiedzi.
- Jak więc zamierzacie z nimi walczyć? Utraciliśmy wszystkie planety poza Kulą. Co na to król?
- Przegraliśmy.
- Jak to?
W odpowiedzi systemy odkrywcy przestały funkcjonować i wszystkie procesy zostały całkowicie wyciszone. Zdezaktywowany mechanoid padł ciężko na srebrną ziemię. Za nim stał człowiek w czarnym kombinezonie i przezroczystym hełmie.
- On! - wykrzyknął Konserwator
- Ja! - odkrzyknął człowiek, po czym zaśmiał się szyderczo. Wiem, że nie rozumiesz moich słów, marna kupo żelaza, ale wiem też, że rozpoznasz zawarte w nich myśli. Tak się składa, że twój, hehe, król... Został zniszczony! Podobnie jak wszyscy twoi, określmy to, bracia. Jesteś ostatnim ze swojej blaszanej rasy. A wiesz dlaczego? Bo byłeś nam potrzebny. Wasza technologia bardzo nam się przydała, ale chcieliśmy zbadać waszą sztuczną inteligencję. Dlatego skasowaliśmy ci nieco pamięci i podłączyliśmy twojego przyjaciela do naszego sprzętu, by móc nim zdalnie sterować. Naturalnie mieliśmy też dostęp do jego wspomnień. Podczas rozmowy z tobą, badaliśmy twoje rekcje i działanie twojego syntetycznego mózgu. Teraz już wiemy wszystko co chcemy, a ty nie jesteś nam do niczego potrzebny. Zrozumiano? To zdychaj!
- Udało ci się! – rozległ się kobiecy głos. – Padł od przeciążenia systemu.
Oboje zanosili się od śmiechu dobre piętnaście minut. Król mechanoidów określił epokę VIII jako wyjątkową – doskonale zdawał sobie sprawę, że będzie ona ostatnia.


ARHIZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz